piątek, 30 stycznia 2015

coooraz bliżej...

Po dłuższym czasie nieobecności, kiedy to miałam opisywać przygotowania, wracam.
W ferworze pracy, uczelni i tryliona innych rzeczy, nie było chwili na takie rzeczy. Poza tym kwestie organizacyjne, a w zasadzie papierologiczne, zdecydowanie nie są moją ulubioną częścią wyjazdów. Tak samo zresztą jak pakowanie, które powoli (albo i szybciej) powinnam zacząć uskuteczniać, bo wyjazd już zaaa... 9 dni. Tylko kiedy pakowanie na kilka dni trwa zazwyczaj cały dzień, bo wnet wszystko inne jest bardziej interesujące, cóż będzie z pakowaniem na pół roku? Oooolaboga!


W międzyczasie udało mi się załatwić papiery na uczelni, wszystkie umowy, Learning Agreement, zrobiłam test językowy (Nowy obowiązek od organizacji erasmusowej, wszystko wypełnia się przez internet, a efekt końcowy jest totalnie nie współmierny, ale cóż. Wynik nie ma wpływu na decyzję o wyjeździe. Zbierają informację jaki wpływ ma pobyt na znajomość języka, więc po powrocie będzie trzeba zrobić ten test po raz drugi.), zarejestrowałam się na UALu (Universidad de Almeria), załatwiłam podania o dofinansowanie, założyłam konto w euro, wstępnie zaklepałam mieszkanie z Ulą, która jedzie z krakowskiego AWFu i z którą się zgadałam na erasmusowej grupie tamtej uczelni na facebooku, wykupiłam Euro26 z ubezpieczeniem, odłożyłam trochę grosza, żeby sobie za dużo nie odmawiać (standardowo szczególnie na wycieczki, a te trochę kosztują) i nie żyć o chlebie i wodzie ;) ... Teraz zostało mi zorganizowanie EKUZa, bo jeśli mi się należy to czemu nie, powtórzenie hiszpańskiego, bo przerwa w nauce swoje zrobiła i ogarnięcie sprawy telefonu. Jestem aktualnie w połowie umowy w Orange, kontaktowałam się z nimi, żeby zmodyfikować ją do korzystania z telefonu za granicą, bo cóż po wysokim abonamencie, który trzeba opłacać i pakietach działających tylko w Polsce. Kwestia się skomplikowała, bo pani na infolinii zaproponowała mi za JESZCZE dodatkowe 25 zł możliwość darmowego odbierania rozmów. Szaleństwo! ;D Mnie, jako naczelnego łowcę okazji, propozycja co najwyżej rozśmieszyła, więc obawiam się, że pozostaje mi wykupienie karty na miejscu, w Hiszpanii.

A poza tym trzeba się ze wszystkimi pożegnać przed wyjazdem, żeby mieć co wspominać jak zatęsknię na obczyźnie :D Jutro ostatni dzień w pracy, a przyszły tydzień cały na szykowanie i żegnanie. Zostawianie rodziny, przyjaciół i chłopaka na taki czas to nie będzie prosta sprawa. Będziecie tęsknić? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz